Rzeka Chocina
Spływ kajakowy
Spływ Chociną:
Binduga – Jonki
(15km)
Jonki – Swornegacie
(16km)
Brzozowe Zacisze
Miejscowości od Swornychgaci:
Binduga
(22km)
Zielona Chocina
(18km)
Jonki
(15km)
Chociński Młyn
(7km)
CHOCINA lewy dopływ Brdy
Dla opisania walorów Chociny konieczne wydaje się umowne podzielenie rzeki na dwie części i odrębne potraktowanie jej atrakcyjności krajobrazowo-przyrodniczej oraz przydatności jako szlaku kajakowego.
Źródłowy i górny odcinek 44-kilometrowej rzeki to przepiękny, puszczański fragment o zmiennej szerokości i głębokości, gdzie po bobrowych rozlewiskach z powalonymi drzewami, po wypłyceniach z bujnym płaszczem dennej roślinności, Chocina zwęża swoje koryto do nawet 2 m i w zielonym tunelu przebija się przez bajkowy miejscami las. Zmurszałe resztki starego mostu, świerkowe chojary porośnięte mchem, kępy drzew liściastych, jałowców, paproci, bogate runo i niczym nie zmącona cisza – wszystko to przemawia za pozostawieniem tej enklawy nienaruszoną. Różne publikacje traktują górną Chocinę jako niedostępną dla kajakarzy – i niech tak pozostanie; zalecamy spacer.
ZIELONA CHOCINA – SWORNEGACIE
Lekko pofałdowany krajobraz borów ustępuje coraz bardziej rozległym polanom, łąkom i pastwiskom w środkowym biegu rzeki. To płaska, szeroka dolina z uregulowanym odcinkiem koryta, co rzadko zachęca do rozpoczęcia spływu np. w osadzie Binduga.
Najczęściej sugerowanym miejscem wodowania kajaków jest Zielona Chocina (przy szosie Chojnice-Bytów) lub położona kilka kilometrów poniżej wieś Jonki. To sprawia, że pozostały do przepłynięcia fragment dość łatwego szlaku (mniej niż 20 km) staje się jednodniową wyprawą dla wszystkich: rodzin z dziećmi, debiutantów, wycieczek szkolnych. Nie znaczy to, że teraz będzie nudno i „byle jak”. Coraz bardziej poskręcana rzeka, wciskająca się pomiędzy łagodne pagórki pól i sosnowo-brzozowych wysepek, po minięciu ruin starego tartaku w Chocińskim Młynie zaczyna podwójnie meandrować. Liczne gwałtowne zakręty są fragmentami jeszcze większych łuków i „zygzaków”, co wielokrotnie rodzi dość komiczne uczucie, że „zawracamy”. W dużych grupach zdarza się ujrzeć swoich towarzyszy, płynących jakby równoległym torem, choć – o dziwo – „w przeciwnym kierunku” (przez kilka miesięcy bujna roślinność na brzegach ogranicza tak płaski widok).
Po zwariowanym lawirowaniu naturalnymi serpentynami, w okolicy wsi Kokoszka wpływamy do ostatniego, ujściowego fragmentu rzeki. Wśród podmokłych łąk, zakrzaczeń, szuwarów – przy akompaniamencie ptasich nawoływań – oddaje ona swoje wody wielkiemu Jezioru Karsińskiemu. Otwarta przestrzeń robi wrażenie. Na północnym brzegu – na wprost – zabudowania Swornegaci wskazują, gdzie się kończy przygoda.
TEKST
- z przyjacielskim pozdrowieniem dla Brzozowego Zacisza - Krzysztof Staniszewski